Świat zmienia się w coraz szybszym tempie pod względem technologicznym

 Jak będzie wyglądał rynek pracy w przyszłości? Jakie umiejętności będą wówczas potrzebne? Czego powinnyśmy się uczyć? W jaki sposób możemy się przygotowować do tych zmian, jak przygotować do nich siebie i swoje dzieci?

Są to pytania, które obecnie nurtują wielu współczesnych socjologów, psychologów, naukowców.  Wciąż nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości, a świat zmienia się w coraz szybszym tempie pod względem technologicznym. Co za tym może iść? Zmiany te mogą doprowadzić do ogromnych zmian społecznych i politycznych, czego skutkiem może być powstanie nowej, ogromnej, bezużytecznej klasy - ludzi wypchniętych z rynku pracy. 

Dlaczego? Ponieważ już dziś wiemy, że ogromna liczba zawodów zostanie najprawdopodobniej zastąpiona przez tzw. sztuczną inteligencję, czy przez maszyny (np. kasjerzy, tłumacze, osoby czytające obrazy rtg i usg ipt.).

Dziecko, które urodzi się dzisiaj w roku 2050 będzie miało 30 kilka lat, będzie aktywnym uczestnikiem rynku pracy. Czego powinniśmy je nauczyć, by pomóc mu przetrwać i rozwijać się w świecie połowy XXI wieku? Jakich umiejętności będzie potrzebowało, aby zdobyć pracę, zrozumieć co się wokół niego dzieje? Autor książki 21 lekcji na XXI wiek Yuval Noah Harari stawia to pytanie lecz nie daje nam konkretnych wskazówek, ani jednoznacznej odpowiedzi. Pisze, że nikt nie wie jak będzie wyglądał świat w 2050 roku: „Nie wiemy jak ludzie będą zarabiali na chleb, nie znamy metod fnkcjonowania przyszłych armii czy urzędów.  Zupełnie nie wiemy też jak będą wyglądały relacje między płciami”. Z dużą dozą pewności możemy przypuszczać, że spora część tego czego dzieci uczą się dzisiaj, przypuszczalnie do roku 2050 straci znaczenie.

Autor uważa, że dużą wadą obecnego systemu edukacji jest to, że obecnie zbyt wiele szkół skupia się na wtłaczaniu informacji. Takie metody edukacyjne miały sens w przeszłości, gdyż dostęp do informacji i wiedzy był mocno ograniczony. Tymczasem w XXI wieku zalewają nas olbrzymie ilości informacji i nawet cenzorzy nie próbują tego przepływu blokować. Zajmują się za to szerzeniem dezinformacji, albo rozpraszaniem naszej uwagi rzeczami nieistotnymi. W związku z tym ostatnią rzeczą, którą powinni przekazywać swym uczniom nauczyciele w szkole, są kolejne informacje. Dzieci i tak mają już ich za dużo. 

Co jest zatem potrzebne? Przede wszystkim potrzebna jest zdolność rozumienia informacji, odróżniania tego co ważne, od tego co nie, a przede wszystkim zaś zdolność do łączenia fragmentów informacji w szerszy obraz świata.

Autor tekstu twierdzi, że większość szkół również za bardzo skupia się na wpajaniu uczniom zestawu ustalonych z góry umiejętności, takich jak rozwiązywanie równań różniczkowych, programowanie w języku C++, rozpoznawanie różnych substancji chemicznych w probówce czy mówienie po chińsku. Ale przecież nie mamy pojęcia jak będzie wyglądał świat i rynek pracy w 2050 roku, i tak naprawdę nie wiemy jakich konkretnych umiejętności będą potrzebowali ludzie. Możemy włożyć mnóstwo wysiłku w uczenie języka C++ albo języka chińskiego, a w 2050 roku okaże się, że sztuczna inteligencja potrafi napisać oprogramowanie znacznie lepiej niż ludzie, a nowa aplikacja Google Translate pozwala niemal doskonale rozmawiać po mandaryńsku, kantońsku czy w hakka, mimo że jej użytkownik umie powiedzieć co najwyżej Ni hao?

Czego zatem powinniśmy uczyć nasze dzieci? Jaką mamy alternatywę?

Wielu ekspertów zajmujących się pedagogiką twierdzi, że szkoły powinny przestawić się na uczenie tzw. kompetencji przyszłości, m.in. krytycznego myślenia, komunikacji, kooperacji i kreatywności, czyli silniej akcentować uniwersalne umiejętności życiowe. Według nich najważniejsza będzie zdolność radzenia sobie ze zmianą, uczenia się nowych rzeczy i zachowania równowagi psychicznej w nieznanych sytuacjach. Aby nadążać za tempem świata w 2050 roku, trzeba będzie nie tylko tworzyć nowe pomysly i produkty, lecz także, a może przede wszystkim, raz po raz tworzyć na nowo samego siebie. 

Kolejnym pytaniem jest zatem: Jak żyć w świecie, w którym absolutna niepewność to nie wada, lecz cecha? Yuval Noah Harari uważa, że aby przetrwać i rozwijać się w takim świecie, potrzebne będą niezwykła elastyczność umysłowa i potężne rezerwy równowagi emocjonalnej. Trzeba będzie nieustannie rezygnować z kolejnych rzeczy, które świetnie się zna, a przyzwyczajać się do tego, co nieznane. Niestety, uczenie dzieci, by przyjmowały to, co nieznane, zachowując równowagę psychiczną, jest dużo trudniejsze niż uczenie ich wzorów fizycznych albo o przyczynach pierwszej wojny światowej. Odporności nie da się nauczyć dzięki przeczytaniu książki ani wysłuchaniu wykładu.

Z pomocą może przyjść na  przykład medytacja lub inne techniki budowania własnej odporności emocjonalnej. Z pewnością łatwiej jest działać i skutecznie współpracować, gdy rozumie się ludzki umysł - gdy rozumie się własny umysł i gdy rozumie się, jak sobie radzić z własnymi lękami, uprzedzeniami i kompleksami. Medytacja, trening uważności, nie jest jedynym sposobem, aby to wszystko osiągnąć. W odniesieniu do niektórych osób skuteczniejsze mogą okazać się terapia, sztuka lub sport. 

W Joy Primary School kładziemy szczególny nacisk na rozwijaniu kompetencji przyszłości. Wprowadziliśmy także szereg metod i narzędzi, które mają na celu wsparcie naszych uczniów w rozwijaniu ich samodzielności, decyzyjności i emocjonalnej odporności, oferując szereg zajęć z obszaru sztuki, treningu uważności oraz aktywności ruchowej.

na podstawie książki: „21 lekcji na XXI wiek”, Yuval Noah Harari